Rejs z Australii do Nowej Zelandii

Zaczynamy w Warszawie, obierając kurs na Sydney.

Po przylocie do Sydney udamy się bezpośrednio do naszego hotelu, aby się zameldować, potem mamy czas wolny, podczas którego można sę wybrać na wieczorny spacer z pilotem. 

Po odpoczynku pierwszego dnia, przyszedł czas na zobaczenie Sydney. Zwiedzimy uroczą starówkę tzw. The Rocks, która leży tuż u podnóża Harbour Bridge. Kiedy w 1788 roku do Australii przybyli pierwsi angielscy więźniowie, w The Rocks zbudowali swoje domy. Dlatego teren ten ma duże znaczenie historyczne nie tylko dla Sydney, ale także dla całej Australii.

W Australii jest ponad 10 000 plaż, a jedną z najsławniejszych jest Bondi Beach w Sydney, którą również zobaczymy podczas naszej wycieczki. Tłumy mieszkańców Sydney przychodzą się tu kąpać, surfować i opalać.
Potem wybierzemy się na wycieczkę po porcie. Płynąc łodzią przez port, zjemy na jej pokładzie smaczny lunch. Po posileniu się, zatrzymamy się przy budynku opery, symbolu Sydney. Charakterystyczne białe łuki dachu opery przypominają statek pod pełnymi żaglami, a jednocześnie są symbolem życia w Sydney, które w dużym stopniu toczy się wokół pięknego, naturalnego portu. Tuż obok opery znajduje się jeszcze jedno dzieło australijskiego budownictwa, mowa tu o stalowym moście Sydney Harbour Bridge, który w piękny sposób łączy południową częścią miasta z północną. Zwiedzimy operę otwartą w 1973 roku. Odbywały się w niej największe wydarzenia muzyczne i teatralne. Następnie przejdziemy się po mieście, zajdziemy m.in. do dzielnicy biznesowej, enklawy nowoczesnych wieżowców, położoną tuż nad wodą przy Sydney Harbour Bridge. 

Po intensywnym dniu spędzonym wspólnie, cały wieczór pozostaje do własnej dyzpozycji.

Ze wszystkich niesamowitych cudów natury Australii jeden bezsprzecznie się wyróżnia. Oczywiście chodzi tu o Ayers Rock. Ta ogromna skała, którą Aborygeni nazywają Uluru, leży w sercu Australii w Narodowym Parku Uluru-Kata Tjuta, 350 km na południowy zachód od miasta Alice Springs w stanie Terytorium Północne. Park Narodowy znajduje się na liście światowego dziedzictwa UNESCO. Po śniadaniu pojedziemy na lotnisko w Sydney, a stamtąd polecimy ku Ayers Rock. 

Po południu wybierzemy się do Narodowego Parku Uluru-Kata Tjuta, który leży na wzniesieniu ok. 600 m n.p.m. Park ten jest własnością Aborygenów i obejmuje zarówno Ayers Rock (Uluru) jak i Kata Tjuta, lepiej znanym jako „Olgi”. Tam zorganizujemy nasz pierwszy przystanek. Bedzie można podziwiać imponujący widok 36 majestatycznych, czerwonych formacji skalnych, które zdają się królować pośród płaskiego otoczenia. Kata Tjuta oznaczy „wiele głów” i podobnie jak Ayers Rock dla Aborygenów jest miejscem świętym.

Z Kata Tjuta pojedziemy ok. 40 km dalej w stronę Ayers Rock. Nasza wizyta została tak zaplanowana, żeby zdążyć obejrzeć niewiarygodny koncert kolorów, który pojawia się podczas zachodu słońca. Ogromna skała zaczyna nagle lśnić na czerwono, akurat kiedy słońce chowa się za horyzontem. Przychodzi wtedy ogromna ochota, żeby się uszczypnąć i sprawdzić, czy nie śnimy na jawie.

Zachód słońca obejrzymy ze znakomitej restauracji Sounds of Silence, w której pod gołym niebem, otoczeni niezmierzoną przestrzenią, posmakujemy różnych australijskich delikatesów. Będziemy mieć stąd pierwszorzędny widok na spektakl barw. Kiedy ciemność owije Ayers Rock, naszym oczom ukaże się absolutnie fantastyczne niebo pełne gwiazd. W tej części Australii są bodaj najciemniejsze noce i najjaśniej świecące gwiazdy. Będzie to zatem idelany finał dnia, kiedy po kolacji w ciszy i spokoju będziemy mogli nacieszyć się mieniącym się niebem, bez żadnych mącących obraz niepotrzebnych miejskich świateł w promieniu wielu mil. 

Wstaniemy wcześnie, żeby nacieszyć się widokiem pierwszych promieni słońca nad Ayers Rock. Poranna gra świateł jest co najmniej tak samo intensywna co ta wieczorna. Zbliżymy się do stóp skały o wysokości 348 m, aby trochę się jej przyjrzeć. Podczas spaceru zobaczymy malowidła ścienne i specyficzne formacje skalne. Zwróćcie uwagę, że prawowici właściciele skał, plemię Unungu, nie życzą sobie, aby się na nie wspinać. Odwiedzimy również centrum kultury, gdzie będzie możliwość zakupu sztuki aborygeńskiej i pamiątek.

Po opuszczeniu Ayers Rock będziemy jechać przez czerwone, pustynne krajobrazy Alice Springs. To długa droga, ale jazda wśród takich krajobrazów sama w sobie jest przyjemna. W czasie podróży będziemy robią przystanki, aby rozprostować nogi. Na farmie wielbłądów będzie można kupić przekąski oraz coś do picia. Mimo że Australia bardziej znana jest z kangurów i koali, to okazuje się, że jest to kraj z największą liczbą dziko żyjących wielbłądów - jest ich ponad 300 tys. Pod koniec XIX wieku sprowadzono z Indii 10 tys. wielbłądów, które miały służyć do przemierzania środkowej Australii, tak zwanego outbacku (czyli odludzia),  oraz przy budowaniu stacji telegraficznych w Alice Springs. Jednak z czasem, gdy zbudowano drogi i kolej, wielbłądy stały się niepotrzebne. Dziś sprzedaje się je m.in. do krajów arabskich, w których część startuje w wyścigach, a część kończy swój los na talerzach.

Do Alice Springs przyjedziemy wczesnym wieczorem. Kolacja będzie na własną rękę.

Rano budzimy się w Alice Springs, które leży w samym środku Australii. Nazywane jest również Czerwonym Centrum z powodu czerwonej ziemi i skąpej wegetacji. W Alice Springs mieszka ok. 27,5 tys. ludzi, a miasto stanowi centrum całej wyżyny, która jest bardzo słabo zaludniona. Z hotelu pojedziemy prosto do starej stacji telegraficznej, wokół której na początku osiedlali się europejscy osadnicy. Stację stworzono w 1872 roku, żeby móc przekazywać wiadomości między Adelajdą a Darwin. Jest to najlepiej zachowana spośród 12 stacji Australijskiej Linii Telegraficznej. Korzystano z niej przez 60 lat, po czym została przekształcona w szkołę dla aborygeńskich dzieci. Zanim opuścimy Alice Springs odwiedzimy Królewską Służbę Latających Lekarzy czyli Royal Flying Doctor Service (RFDS), znaną być może niektórym z serialu „Flying Doctors”. Lekarze wyruszają z bazy w Alice Springs, by samolotem docierać do najbardziej oddalonych gospodarstw i małych społeczności na całym Północnym Terytorium. Ta latająca klinika rozpoczęła działalność w 1928 roku w Queensland i rozprzestrzeniła się w całym kraju. Odwiedzimy również Szkołę w Eterze, która przez wiele lat uczyła przez radio dzieci, mieszkające w rejonie ponad miliona metrów kwadratowych. Zaczęło się w 1950 roku od paru radiowych lekcji tygodniowo. Z czasem doszedł czas na zadawanie pytań po lekcjach a liczba godzin lekcyjnych wzrosła. Nauczyciele korzystali ze studia radiowego latających lekarzy, ale od 1978 roku szkoła ma swoje własne studio. Po paru latach od rozpowszechnienia się korespondencji elektronicznej w 2000 roku nauczanie zostało przeniesione do internetu. Dzisiaj, by uatrakcyjnić naukę dzieciom z najdalszych zakątków kraju, szkoła korzysta z najnowocześniejszych technologii.

Po tych atrkacjach udamy się na lotnisko i polecimy z powrotem do Sydney. Wieczorem będzie można wybrać się do miasta na własną rękę i skosztować np. kulinarnych specjałów Sydney. Może niektórzy wybiorą spacer w okolicy Sydney Harbour Bridge i Sydney Opera House, żeby przekonać się jak te ikony architektury prezentują się w nocy.

Ponieważ loty wewnątrzkrajowe można rezerwować jedynie bliżej daty wylotu, i ponieważ wiemy już, że linie lotnicze potrafią zmieniać czasy odlotów, program dnia może ulec zmianie. Istnieje możliwość okrojenia programu i skrócenia zwiedzania w Alice Springs, jeśli lot do Sydney zostanie przełożony na wcześniejszą godzinę niż planowano.

Dzisiejszy program w całości opiera się na całodziennej wycieczce w góry Blue Mountains, które znajdują się 110 km na zachód od Sydney. Te góry z piaskowca zawdzięczają swą nazwę eukaliptusom, które wydzielają kropelki oleju. Dzięki nim pod wpływem światła powstaje nad całym terenem niebieska poświata. Góry poprzecinane są głębokimi wąwozami i wodospadami, a zjawiskowość tego miejsca doceniono, umieszczając je na liście światowego dziedzictwa UNESCO.

Obiadokolację zjemy w miejscowej restauracji (wliczona w cenę).

W czasie tej wycieczki odwiedzimy również Rezerwat Przyrody Featherdale. Obszar 8 hektarów buszu został przemieniony w swoisty ogród zoologiczny. Znajdziemy w nim największą na świecie kolekcję australijskich gatunków zwierząt – w sumie ponad 330, w tym m.in. kangury, koale, wombaty, emu oraz różne gady i ptaki. Wolno podchodzić do zwierząt, więc jeśli ktoś marzył o przytuleniu koali, proszę bardzo!

W drodze do domu będziemy przejeżdżać przez Homebush Bay, gdzie odbywały się igrzyska w Sydney w 2000 roku.

Przedpołudnie możecie spędzić wedle uznania.

Po wymeldowaniu się z hotelu, pojedziemy do portu, gdzie zacumowany będzie nasz cudowny statek Majestic Princess. Starczy czasu na zapoznanie się ze statkiem, który stanie się naszym domem przez następnych wiele dni. Wieczorem zjemy pierwszy posiłek na pokładzie.

Kurs na Nową Zelandię już obrany, więc można spokojnie w swoim tempie skorzystać z wielu atrakcji na pokładzie. To dobra okazja, aby wyciszyć się np. przy lekturze ciekawej książki.

Rano przypłyniemy do cudownej zatoki z wieloma wyspami, Bay of Island. Dużo atrakcyjnych wysepek, piękne plaże i przejrzysta woda sprawiają, że teren ten jest wymarzonym miejscem dla nurków, rybaków i amatorów sportów wodnych.

Autorem nazwy tej zatoki jest sławny podróżnik James Cook, który podczas pierwszej ekspedycji w 1769 roku zatrzymał się tutaj swoim statkiem Endeavour.

Bay of Islands jest jednym z najlepszych morskich narodowych parków Nowej Zelandii. Na 144 wyspach i w otaczającej je wodzie znajduje się niezwykłe bogactwo fauny z delfinami, kolorowymi rybami i niezliczoną ilością gatunków ptaków, a wśród nich na lądzie symbol narodowy, nielotny kiwi.

To tutaj osiedlili się pierwsi Europejczycy, a dowody na to można obejrzeć w romantycznym miasteczku Russel, które było pierwszą stolicą Nowej Zelandii.

Większość małych wysepek i półwyspów ma codzienne połączenia promowe.
Proponujemy wybrać się na jedną z wycieczek oferowanych na statku (rezerwacja i opłata na pokładzie), lub spędzić dzień inaczej, wedle uznania.

Do Auckland przyjedziemy nad ranem, akurat kiedy najwygodniej jeździ się po tym największym nowozelandzkim mieście. W Auckland mieszka 1,3 mln ludzi, jest to jedna trzecia całej ludności Nowej Zelandii. Miasto położone jest na wąskim cyplu otoczonym z obu stron wodą – Oceanem Spokojnym od wschodu i Morzem Tasmańskim od zachodu, jest zatem prawdziwą mekką dla żeglarzy. Nie bez powodu mówi się o nim „City of Sails” czyli miasto żagli. Regułą raczej niż wyjątkiem jest posiadanie łódki lub uprawianie jakiegoś sportu wodnego. Miasto zbudowano wśród 50 wygasłych wulkanów, i mimo że większość z nich przypomina dzisiaj zwykłe zielona wzgórza, lub w ogóle ich nie widać, to trzy największe tj. Mount Albert, Mount Eden i One Tree Hill zdominowały krajobraz. Na ich szczytach znajdują się popularne punty widokowe.

Podczas wycieczki dnia z Albatrosem poznamy bliżej przedmieścia tzw. Parnell. W starych, starannie odnowionych domach znajdziemy wiele galerii i sklepów rzemieślniczych. Jest to mała artystyczna oaza w wielkiej metropolii. Odwiedzimy później Muzeum Auckland, gdzie dowiemy się wszystkiego o wyjątkowości geografii i historii Nowej Zelandii i leżących wokół niej wysp. Nastęnie Maorysi odkryją przed nami niektóre z sekretów rytuałów, tańca i historii swoich przodków. Opowieść wybrzmi w sławnym maoryskim tańcu „Haka”. Zanim pójdziecie odkrywać miasto na własną rękę, wjedziemy jeszcze razem na 52. piętro 328-metrowej wieży Sky Tower, z której można podziwiać panoramę całego miasta, zatoki Hauraki i portu Manukau. 

(Wycieczka nie jest wliczona w cenę podróży. Pakiet wycieczek można kupić oddzielnie, zobacz dalej w programie).

Statek dotarł do Zatoki Obfitości (ang. Bay of Plenty) w Tauranga, która należy dzisiaj do najważniejszych portów w kraju. Jest to dynamiczne centrum, które leży u stóp świętej dla Maorysów góry Maunganui. 

Podczas wycieczki z Albatrosem pojedziemy z Tauranga w głąb kraju, w stronę jednego z najważniejszych centrów maoryskiej kultury, do miasta Rotorua. Pod ziemią słychać szum i bulgotanie, a wokół lodowce, wrzące błoto i bogate w siarczany źródła. Teren wokół Zatoki Obfitości zawsze odgrywał ważną rolę w maoryskiej historii, bo właśnie tutaj osiedlili się pierwsi Maorysi. Ziemia ta stanowiła scenerię dla wielu wojen i walk między lokalną ludnością a europejskimi osadnikami. Wokół nas roztacza się przepiękny krajobraz, góry i  dziewicze lasy. W pobliżu Rotorua przyjrzymy się jednej z najważniejszych działalności w Nowej Zelandii, hodowli owiec, odwiedzimy gospodarstwo Agrodome. Zobaczymy m.in. jak strzyże się owce; doświadczony owczy fryzjer błyskawicznie radzi sobie z takim zadaniem. 

Następnie dzięki kolei gondolowej Skyline Gondola podjedziemy na górę,  gdzie czekać na nas będzie szwedzki stół i malowniczy widok.

Ruszamy dalej w stronę Te Puia, zobaczymy tam m.in. najwyższy nowozelandzki gejzer, który strzela wodą dwa do trzech razy na godzinę. Każdy wystrzał trwa na tyle długo, że spokojnie można nasycić oczy tym niecodziennym widowiskiem. W Te Puia oprócz gejzerów znajdują się liczne gorące źródła, błotne baseny, kolorowe osady a wokół bujna zieleń. Dowiemy się również więcej o kulturze maoryskiej, obejrzymy rekonstrukcję tradycyjnej wioski, odwiedzimy instytut, w którym młodzi Maorysi uczą się tradycyjnego rzemiosła w drewnie.  Na koniec zawrócimy do Tauranga, skąd w ciągu wieczora obierzemy kurs na Wellington.

Podczas gdy statek sunie w stronę stolicy Nowej Zelandii, możemy rozłożyć się na leżaku i podziwiać widoki, poczytać dobrą książkę lub skorzystać z różnych atrakcji dostępnych na statku. Możecie wybierać spośród 10 różnych restauracji oraz 6 barów, w których oferowane są m.in. wyśmienite wina i orzeźwiające drinki. W bibliotece oprócz książek znajdziecie również gry planszowe. Na pokładzie jest także teatr, kasyno, a w klubie fitness i SPA można poddać się różnym zabiegom pielęgnacyjnym (rezerwacja i opłaty na statku). 

Pilot wycieczki będzie na bieżąco informował o ciekawych ofertach na statku, jak również zadba o organizację spotkań towarzyskich i informacyjnych wyłącznie dla grupy Albatrosa.

Dotarliśmy do Wellington, na południowym cyplu Wyspy Północnej. Wellington ma długą i barwną historię. Maorysi, pierwsi mieszkańcy Nowej Zelandii, przybyli tu z Polinezji w XIV wieku. Wzdłuż południowego wybrzeża znaleziono pozostałości bardzo starych maoryskich osiedli, prawdopodobnie sprzed 650 lat. Pierwotnie miasto miało nazwę maoryską i nazywało się Te Whanha Nui a Tara. Od 22 stycznia 1840 roku kiedy statek Aurora przybył z pierwszymi europejskimi osadnikami, nie minęło wiele czasu i miasto otrzymało nową nazwę.

W 1865 roku Wellington zostało stolicą Nowej Zelandii jako centralnie leżący punkt, łączący Wyspę Północną z Południową. Z powodu położenia nad rozdzielającą wyspy cieśniną Jamesa Cooka, do stolicy przylgnęło określenie „wietrzne Wellington”, ponieważ ciągle tu wieje. Bynajmniej nie odstrasza to ludzi przed osiedlaniem się w tej okolicy. Miasto otoczone jest zielenią i pięknymi zatoczkami. Na zboczach wzgórz wyrastają piękne wille z cudownym widokiem na miasto i cieśninę Jamesa Cooka.

Wellington jest również stolicą kwitnącego w Nowej Zelandii przemysłu filmowego, a sporą część trylogii „Władcy Pierścieni” nagrywano właśnie tutaj.

Pilot zabierze nas na specjalnie ułożoną na nasze potrzeby przejażdżkę po mieście. Zaczniemy w ogrodzie botanicznym, gdzie m.in. obejrzymy róże w ogrodzie Lady Norwood Rose Garden. Znajduje się w nim ponad 1200 różnych rodzajów róż. Potem zjedziemy kolejką linową (należy dodatkowo doliczyć ok. 9 NZD za osobę) do miasta, gdzie zobaczymy m.in. stary kościół św. Pawła, który jest jednym z najlepszych przykładów nowozelandzkiego gotyku kolonialnego. Koniecznie trzeba rzucić okiem na wspaniałe budynki parlamentu, a jeśli zostanie trochę czasu odwiedzimy Te Papa, muzeum narodowe Nowej Zelandii.

Dziś przybijamy do Lyllelton, a na wycieczkę dnia z Albatrosem udamy się do Christchurch, które leży pod Lylelton. Z 390 tys. mieszkańców stanowi największe miasto Wyspy Południowej. Od lat 50. Christchurch było centrum operacji Deep Freeze, w trakcie której amerykańskie samoloty oraz statki zatrzymywały się w mieście w drodze na Antarktydę. Związek miasta z Antarktydą ma jednak dłuższą tradycję. Podczas swoich ekspedycji polarnych na Antarktydę z portu w Lyttelton korzystali również angielscy podróżnicy Robert Falcon Scott i Ernest Shackleton. W 2011 roku Christchurch bardzo ucierpiało podczas potężnego trzęsienia ziemi, odbudowa zniszczeń nadal trwa. Odwiedzimy m.in. Międzynarodowe Centrum Antarktyki, ogród botaniczny i Cashel Mall – małą galerię handlową, w której sklepy urządzono w specjalnie przystosowanych do tego kontenerach. 

(Wycieczka nie jest wliczona w cenę podróży. Pakiet wycieczek można kupić oddzielnie, zobacz dalej w programie).

Rano przybijemy do kei w Port Chalmers, głównego portu Dunedin na południowo-wschodnim wybrzeżu Wyspy Południowej. Nazwa miasta Dunedin to stara celtycka nazwa Edynburga. Dunedin został założony przez Szkotów w połowie XIX wieku. Kiedy w latach sześćdziesiątych XIX wieku znaleziono złoto w górach na Wyspie Południowej, nastała prawdziwa gorączka złota. Był to początek rozkwitu Dunedin, który przez wiele lat był najbogatszym miastem Nowej Zelandii. Pierwszy uniwersytet Nowej Zelandii powstał właśnie w Dunedin. Później port, przyciągając spragnionych przygód ludzi, stał się centrum połowu wielorybów, a także centrum transportowym. Również i dzisiaj miasto z 120 tys. mieszkańców tętni życiem.
 
Osoby, które zakupiły pakiet wycieczkowy, wybiorą się do Dunedin i okolic. Zwiedzanie zaczniemy w centrum miasta, gdzie zobaczymy m.in. duży ośmiokątny plac, The Octagon. Mieści się tam miejska katedra, a przed nią stoi posąg Roberta Burnsa (1759-1796), najwybitniejszego narodowego poety Szkocji.
 
Następnie opuścimy Dunedin, aby udać się do tzw. Town Belt, czyli otaczającego miasto pasa zieleni. The Town Belt zaprojektowany został przez szkockich założycieli miasta i zajmuje łączną powierzchnię ponad 200 ha. Składa się zarówno z gęstego lasu, jak i z terenów parkowych. Odwiedzimy również renomowany Uniwersytet Otago założony jako pierwszy w Nowej Zelandii w 1869 roku. Obejrzymy lokalną ciekawostkę, Baldwin Street. Nachylenie tej ulicy wynosi imponujące 38 stopni. Taki wynik dał jej tytuł najbardziej stromej ulicy na świecie, co zostało zapisane w Księdze światowych rekordów Guinessa. Każdego roku w lutym w związku z Festiwalem Dunedin odbywa się wyścig w górę i w dół tej stromej ulicy.
 
Kolejnym punktem programu będzie obejrzenie kolonii albatrosów przy Taiaroa Heads. Jest to jedyna na świecie kolonia albatrosów królewskich na stałym lądzie. Do albatrosów podejdziemy przez Royal Albatros Centre. Widok tych majestatycznych ptaków, których rozpiętość skrzydeł sięga nawet do ponad 3 m, sprawia prawdziwą przyjemność. Albatrosy królewskie potrafią szybować w powietrzu przez wiele godzin prawie bez poruszania skrzydłami.
 
Obejrzymy również jedyny w Nowej Zelandii zamek, Lanarch Castle. Został wzniesiony na najwyższym punkcie półwyspu. Jego budowa zakończyła się w 1871 roku, a właścicielem był lokalny kupiec i polityk William Larnach. Zwiedzimy wnętrza zamku oraz przejdziemy się po pięknym ogrodzie, z którego rozciąga się fantastyczny widok na cały półwysep. Potem wrócimy na statek.
 
(Wycieczka nie została ujęta w cenie podróży. Oddzielny pakiet wycieczkowy można dokupić na 45 dni przed wyjazdem. Więcej informacji pod programem)

Dotrzemy do rozsławionego na cały świat Parku Narodowego Fiordland. Nasz rejs po otwartym morzu dobiegnie końca, a my będziemy mogli obserwować bezpośrednio z pokładu piękny archipelag. Proponujemy ubrać się w kurtkę odporną na wiatr i deszcz, wyjść na pokład i rozkoszować się wspaniałym widokem. Narodowy Park Fiordland obejmuje obszar 12 500 km² i jest największym parkiem narodowym Nowej Zelandii.  Zobaczymy w nim zapierającą dech w piersiach przyrodę, popękane skały, głębokie fiordy, szerokie cieśniny i jeziora.
 
Po kilku godzinach spokojnej żeglugi wypłyniemy ponownie na otwarte morze i skierujemy się z powrotem w kierunku Sydney w Australii.

Po pełnym wrażeń pobycie w Nowej Zelandii będziemy mieć teraz czas na odpoczynek i wykorzystanie atutów naszego statku. A na pewno jest co robić: można się relaksować, spróbować szczęścia w kasynie, delektować dobrym jedzeniem i doskonałą obsługą, a także brać udział w atrakcjach organizowanych na pokładzie. Wieczorem warto wybrać się do teatru i obejrzeć jeden z nader ciekawych pokazów czy spektakli.

Do Sydney dotrzemy wcześnie rano i będzie to koniec naszego rejsu. Po śniadaniu na pokładzie statku zejdziemy z pokładu i pojedziemy najpierw do samego Sydney, gdzie spokojnie pożegnamy się z miastem i zjemy obiad (nie jest wliczony w cenę), zanim ruszymy na lotnisko, aby wrócić do domu.

Do Warszawy przyjedziemy z bagażem pełnym wrażeń i wspomnień pięknej przyrody i bogatej kultury.